niedziela, 14 grudnia 2014

no i co z tego

,,Człowiek całymi latami zamartwia się z jakiegoś powodu, zamiast powiedzieć sobie po prostu: 'no i co z tego'. To jedno z moich ulubionych powiedzeń. No i co z tego. Moja matka mnie nie kochała. No i co z tego. Nie wiem, jak sobie dawałem radę przez te wszystkie lata, zanim nauczyłem się tej sztuczki. Zabrało mi to dużo czasu, ale jak już się nauczyłem, to na zawsze.”
— Andy Warhol

Czytając te słowa uświadomiłam sobie,że nie wiem dokładnie co takiego stworzył Andy Warhol i kim tak naprawdę jest. Czym więcej zaczęłam się o nim dowiadywać i czytać najróżniejsze książki, coraz częściej mówiłam sobie w niejasnych sytuacjach „no i co z tego”. 

Andy Warhol,jak dla mnie był to wielki człowiek, dokonał wiele nie nadzwyczajnych rzeczy. Może my też możemy dokonać czegoś wielkiego? Wystarczy w myślach sobie mówić „no i co z tego” i  z podniesioną głową iść przed siebie.

I to właśnie dzięki Andiemu uznałam,że zrobie ten kolejny krok, na którego nigdy nie było mnie stać.

wtorek, 6 listopada 2012

Portugalia '12

Zastanawiałam się przez cały czas, jak zacząć. Czy może opowiedzieć historię mojego dotychczasowego życia, co tak na prawdę robię,do czego w pewnym sensie doszłam i jakie mam cele w życiu. A może o tym jak kocham się stroić i oglądając ftv czuję,że gdzieś tam kiedyś będę. Może na modelkę się nie nadaje przy moich 158,ale choreograf pokazów,kto wie. Ale zacznę od tego co się dzieje teraz, tu, dokładnie co przeżywam,a wy z kolejnego postu na post będziecie mnie coraz bardziej poznawać. Co wy na to?

Mianowicie zacznijmy od mojej ostatniej wyprawy do Portugalii,którą będę wspominać przez długi okres czasu. Nie tylko przepiękne widoki,26stopni ale przede wszystkim ludzi. Przez większość podróży zwiedzałam oraz poznawałam Porto. Miasto znane najbardziej dla mnie było z wina.Byłam także w Viseu gdzie studiuje moja siostra. No i słoneczne Costa Nova,które najbardziej przypadło mi do gustu. 


Wracając do ludzi.. Siedząc codziennie w małych kawiarenkach lub pod parasolkami przy moście belgijskiego inżyniera(ucznia samego Gustave'a Eifffla) w Porto obserwowałam otoczenie. Pomimo,że ich nie rozumiałam jedynie obrigada co oznacza dziękuje,to zaobserwowałam wiele różnic pomiędzy portugalskimi zwyczajami, a polskimi. Najbardziej mi się spodobało to,że kobiety nie zwracają uwagi na swoją figurę. Stop. Źle sformułowałam zdanie. One nie przejmują się odrobiną kilogramów. Spotykałam kobiety przy kości i szczupłe. Kobiety z większą ilością kilogramów szły pewne po ulicy,odważne,a zarazem bardziej zwracało się na nie uwagę, niż na te chudziny. Były pewne siebie,co jak dla mnie było przecudowne, a zarazem inne,patrząc np. na moje otoczenie. Większość dziewczyn źle się czuje w swoich ciałach choć są doskonałe. Następną rzeczą był tam panujący luz. Nie tylko(z opowiadań mojej siostry) portugalczycy się spóźniają i nigdzie się nie spieszą to także mało kobiet nosi wysokie buty. Co niby zrozumiałe ponieważ występują tam tereny pagórkowate,górzyste czy jak je tam nazwać. Większość z dziewczyn ubrana jest sportowo(w sensie wygodne buty). Ale z jakim gustem. Aż miło się patrzy. Spodobało mi się to, bo lubię zmiany otoczenia i w ogóle zmiany,ale także dlatego,że nudzą mnie już te wszystkie laski must have. Chodzi mi o te dziewczyny,które nie potrafią się bawić modą,fantazjować,łączyć coś z czymś,co kompletnie do siebie nie pasuje na pierwszy rzut oka. Starają się być chudymi szkapami i do tego są po prostu nudne,są takie same.